Czesc,
mam pytanko - czy cos dzialo sie od poczatku wakacji w sprawie calej akcji, czy tez powoli, powolutku ona umiera smiercia naturalna? W sumie nie mialbym nikomu tego za zle, tylko zal i szkoda pomyslow, jakie na pomoc mialo wielu fajnych ludzi (ja tez kilka mialem). Czyzby zabraklo nam przywodcy? Nie piszcie jednak, ze ja tez moglem to pociagnac do przodu, bo jestem dobrym "wyrobnikiem", ale do zalatwiania wszystkiego nie mialbym sil. Taki juz moj felerny charakter :-) No chyba, ze sie myle i zaczynamy szalec. W takim przypadku nadal jestem zwarty i gotowy do pomocy :-)
Pozdrowienia dla wszystkich znajomych i nieznajomych z forum :-)
Spitfire