W Niedziele popołudniu z znajomymi natkneliśmy się na turyste z naciągnietym ściegnem. Było to 20 min od schroniska w Murowańcu tuż przy Czarnym Stawie. Turysta niemógł dalej iść wiec wezwaliśmy TOPR. Niestety całą akcje z daleka oglądaliśmy bo ten turysta został z znajomym i czekał na ratowników a my podążaliśmy do schroniska. Po 10 min od zgłoszenia pojawił się śmigłowiec. Sześć razy przelatywał nad miejscem gdzie go zostawiliśmy żeby po chwili znowu wrócić. Niewiem jak się akcja zakończyła ale dla mnie 30 min to troszke zadługo a pozatym na takie drobne zgłoszenie wzywać śmigłowiec. Rozumiem akcje w trudnodostepnym terenie ale na szlaku gdzie dotarła by szybciej grupa na piechote. Niewiem ale dla mnie to marnowanie pieniędzy. Niebyło żadnego zagrożenia dla tego turysty!!! Tylko niemógł dalej iść z powodu nogi.