Pracując na wysokościach miałem kurs na fortecy.Był to kurs robiony jeszcze w latach 90 XX wieku, dla firmy Compact.Prace miedzy innymi chłodnie w Bełchatowie.Kurs wiadomo pic na wodę,liczyło się mięso armatnie na bitwę w chłodni.Sporo tego tam przewinęło z różnym skutkiem.Potem kiedyś miałem jeszcze kurs u Wacha w Rzędkach.W tedy Irata w polsku nie była jakoś pożądana? No ale chodzi mi w tym o shunta.No to przyrząd już wtedy buł zgłaszany i zabroniony do używania na pracach wysokościowych.Na owym kursie każdemu wpajali o tym temacie.Ale w czasie pracy nikt z inspektorów,tak naprawdę nie zwracał uwagi miał w dupie.Kto na czym wisi czy to shunt czy to prus jeden chui.Dopóki jeszcze wisi i nie pierdolnął z wiadrami w dechy jest ok.Zawsze wszystko do czasu,wieczna zlewaka.Ze sprawa z Shantem była znana od dawna ale olewana.Zadna nie nowość!