Witam
Przed rokiem Skalnik stracił również w moich oczach. Robiliśmy z kolegami zakupy przed wyjazdem w góry. Zostawiliśmy w Skalniku kilkanaście tysiecy złotych. Pracownicy Skalnika mieli pełne ręce roboty (szacun, że dawali radę). Zakupy dla pięciu osób, kilka artykułów na faktury dla naszych sponsorów, zakupy robione w dwóch sklepach stacjonarnych niedaleko Placu Grunwaldzkiego - istny kocioł.
Po miesiącu dowiedzieliśmy się od jednego ze sponsorów, że dostali telefon od Skalnika(!!!!!) z prośbą o dopłatę 500zł do faktury. Informacja doszła do nas (czyli trochę jakby zrobiono z nas złodziei). Wynikało by z tego, że brakuje w Skalniku 500 złotych za towar A. Mieliśmy paragon/fakturę na towar A.
Ponieważ Skalnik nie dostał tych pieniędzy od pierwszego sponsora, zadzwonili do drugiego z informacją, że brakuje im 500 zł - uwaga!!- za towar B. Informacja również dotarła do nas okrężną drogą, czyli zadzwoniła do nas księgowa zaprzyjaźnionej firmy z prośbą o wyjasnienie sytuacji (również czułem się jak złodziej).
Zadzwoniłem do Skalnika i rozmawiałem z ich księgową. Pani powiedziała mi, że podczas zakupów prawdopodobnie pomylił się któryś z pracowników i zabiorą mu te 500zł.
Po tym czasie nie byliśmy w stanie stwierdzić, czy doszło do jakiejkolwiek pomyłki. Na wszystkie zakupione towary mieliśmy faktury lub paragony.
Pracownicy Skalnika w sposób bardzo nieelegancki oczernili nas w oczach tych, którzy nam zaufali.
Aby nie psuć swojego wizerunku wpłaciliśmy Skalnikowi 500zł.
UWAGA!!! Pomimo tego, że przed zakupami wykonałem z pracownikami Skalnika sporo telefonów oraz wymieniliśmy kilka maili, nikomu nie przyszło do głowy zadzwonić do MNIE w celu wyjaśnienia rzekomej niedopłaty. Łatwiej im było szukac tych pieniędzy dookoła.
Gdybym walnął się w pracy o 500zł i ta kasa by się odnalazła - zadzwonił bym do osoby, która mi pomogła i przynajmniej podziękował. Ale to już nie jest takie łatwe...