Józ Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> W grudniu miałem sposobność po raz pierwszy
> używać haków Kazia. Na pierwszym wyciągu
> Długosza, przy temperaturze około -5 st.
> nowiutka, srebrna jedynka wbijana lekkim (450 g)
> młotkiem, w szczelinę prostopadłą do
> powierzchni ściany, w wygodnej pozycji (nie
> drzyjcie ze mnie łacha - piszę to wszystko,
> żeby było jasne że hak nie był wyginany,
> męczony, czy używany w jakiś ekstremalny
> sposób ;) ) pękła na pół jakby była zrobiona
> z chińskiej porcelany.
> Obiegowe pseudo Kazia przestało mnie
> śmieszyć...
W pociągu musiałeś na nim usiąść.
Nie, żarcik! A poważnie: może to nie kaziowy? Klepałem parę sztuk kaziowych haczorów i były raczej ok, chociaż bez zbytniego polotu w zewnętrznym stajlu.