W książce Craiga Luebbena "Wspinaczka w skale", jako alternatywną metodę zjazdu (tj. inną niż przy użyciu przyrządu), prócz półwyblinki jest opisany również "hamulec z karabinków". Zasada zbudowania jest prosta: wpinamy dwa zwykłe karabinki (lub jeden z blokadą zamka) w łącznik - zamkami przeciwstawnie, przeciągamy linę od spodu przez otwór obu karabinków, a następnie wpinamy dwa/trzy karabinki na krzyż, pod liną. W rezultacie otrzymujemy
coś takiego.
Pytanie mam takie: czy ktoś z Was używał/używa tego sposobu, czy w jakimś zakresie (z wyjątkiem chyba braku skręcania liny) jest lepszy od półwyblinki; generalnie: czy warto zawracać sobie tym głowę?