Na sztucznych ścianach wspinaczkowych, gdzie liny dostają mocno w dupę, często widać poskręcane, pozawijane jak ślimaki końcówki lin. Wielki teoretyk polskiego wspinania, szanowny W.S. radził, by po przecięciu liny, wyciągnąć nieco rdzenia, uciąć go, a następnie tak ponaciągać linę, żeby rdzeń miał taką samą długość jak oplot. Wg rad W.S. oplot naciąga się wolniej niż rdzeń, a że ucięliśmy go nieco to wydłużając się późniejszym czasie nie spowoduje takiego poskręcania końcówki liny. Zakończenie końcówki wg powyższych rad, taśm + nożyk na gorąco :-)
Wolę oddać bezdomnemu, niż dołożyć INWalidzie.