Też kiedyś taką miałem zakończyła swój żywot na wyprawie. Już mówię jak to było, 2 dnia rozbijamy namiot i zaczynamy gotować u wejścia namiotu, jako że miał być ryż została postawiona sama woda i zająłem się porządkowaniem namiotu, odwracam się a tu patrze trochę niepokojąco rozrósł się płomień!! Pali się zawór odcinający plastikowy i jak to k* wyłączyć??!! No to skoro wyłączyć się nie da to wyleciało z wejścia z buta i zostało doturlikane do strumyka. ląduje w wodzie ale cholerstwo zgasnąć nie chce:P no to całkowite zanurzenie butla u góry palnik na dole, no i całą noc uchodził sobie spokojnie kartusz 1 kg do wody i atmosfery. A ja byłem na wieczór głodny (no zadowoliłem się ciepłym posiłkiem w postaci kanapek).
Przed wyprawą sprawdzałem jak palnik działa i gasł, więc wymieniłem dysze i może czegoś dokładnie nie dokręciłem. To mogła być przyczyna tylko dysza się zapchała po wykorzystaniu ok połowy może nawet nie kartusza 400g.
A jako że wyprawa miała trwać jeszcze paręnaście dni postawiłem na multifuel primusa i tankowałem na stacjach benzynowych.
I się jak najbardziej sprawdziła:)