mr Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> założenie: ma być małe, kompaktowe, możliwie odporne mechanicznie - czyt na wilgoć i na niskie
> temp - oraz oczywiście mieć JASNY obiektyw i dość szeroki kąt....
Jak małe?
> ...co ew polecacie??
Używam od paru lat Canona 650IS
Nie jest wodo- ani mrozoodporny, ale wielokrotnie przemókł i zamarzł i dalej robi zdjęcia i filmy.
A traktuję sprzęt w górach utylitarnie, najważniejsze są zdjęcia.
Zalety to stabilizacja, uchylny wizjer, dobry chwyt i zasilanie z paluszków AA - tych samych co w czołówce.
Ma też wizjer optyczny i da się napędzić zwykłymi bateriami z kiosku.
W dobrych warunkach wydruki A4 są akceptowalne.
Kilka uwag ogólnych.
Dokonując wyboru sprzętu foto trzeba jeszcze rozważyć jakiej wielkości
stratę jesteśmy w stanie ponieść. W górach _wielokrotnie_ przemokłem
do cna (a aparat w workach foliowych zapakowany bezpiecznie nie zrobi
ani jednego zdjęcia), wielokrotnie się wywróciłem (a aparat zapakowany
super bezpiecznie w pianki, gąbki i neopreny zdjęć nie robi wcale),
kilka razy spuściłem plecak. Rozbiłem chyba 4 aparaty.
Kupując coś do robienia fotek w górach zakładam od razu, że wcześniej
czy później się rozwali. I z tej perspektywy też można patrzeć na
wybór sprzętu.
Nosiłem i noszę ze sobą aparat podczas wspinania.
W czasach leciutkiego (puszka, dwa zoomy i torba to było coś koło 1,5
kilo) K100D nawet z nim prowadziłem.
Wówczas aparat miałem w toploadzie Lowepro przewieszony przez ramię,
pasek skrócony by mieć dostęp do sprzętu asekuracyjnego i torba
podpięta do szpejarki z tyłu coby się nie bujała. Wtedy na
stanowiskach i wygodniejszych półkach lub po podwieszeniu się w
przelocie dało się pstrykać fotki, najczęściej jednorącz. Stąd
niezbędna jest stabilizacja.
Po zmianie na 5D przyrost wagi, rozmiarów oraz wartości sprzętu
sprawił, że jeżeli go biorę w ścianę to nie prowadzę. Dalej używam
TLZ, tyle że większego, ale noszę go w plecaku i wyciągam na
stanowiskach. Najlepiej oczywiście być trzecim w zespole bo nie trzeba
asekurować :-)
Ale dalej chciałem focić bardziej z akcji więc kupiłem A650IS i noszę
go tak jak K100D tyle, że w mniejszym, zwykłym pokrowcu no name.
Dzięki temu jeśli tylko da się uwolnić jedną rękę to mogę coś tam
pstryknąć. Aparat jest mocno obity i odrapany, kilka razy mi zamarzł,
wielokrotnie przemókł do stanu niedziałania (5D zresztą też). Jakoś
chyba mam szczęście bo dalej wszystko działa.
scandere necesse est