Ja bym postawił sprawę tak - jeśli planujesz kurs i rozpoczęcie łojenia w górach wysokich
dobierz buty luźniejsze, takie żebyś mógł w nich chodzić bez ucisków na paluchy.
Na kursach zwykle robi się drogi około IV-V, w drugiej połowie VI, i może VI+ jak instruktor Cię puści.
Chyba że jesteś twardy, kurs jest indywidualny i faktycznie stać Ciebie na dużo więcej.
Myślę, że dopóki nie jesteś oblatany na dziesiątkach wyciągów, nie będziesz ładował dróg konkretnych.
Dlatego wcale nie są Ci potrzebne ciasne buty jak na drogi sportowe.
No chyba że jesteś urodzonym hardkorem :)
Poza tym jeśli planujesz się wysłać na kurs, to wiedz, że jest to kondycyjna przeprawa.
Łojenie prawie codziennie niemal przez trzy tygodnie daje w kość. Po drugim tygodniu wcale nie musisz czuć potrzeby siekania wiecej jak VI - chyba że nadal jesteś hardkorem :)
Instruktorzy robią drogi kursowe w trekingowych buciorach, przynajmniej do VI, niektorzy nawet takie siekają w zwykłych butach. Dlatego ja bym nie robił ciśnień w stopach i po prostu wziął większe.
U mnie się sprawdziło, na sztandach nie trzeba kombinować ze zdejmowaniem butów z pięt itp.
Myślę też, że przez brak dojechania paluchami gumy, buty posłużą w tatersach jeszcze szmat czasu.
Na podsumowanie - dopasowane jak ulał, zero ucisków, brak luzów - stoisz i są. Takich bym szukał.
Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2010-02-17 14:34 przez lzp.