Cześć
Nie mam w zwyczaju dzielić się na Forum swoimi przemyśleniami, ale dziś wkur... się dokumentnie, więc postanowiłem to zrobić.
W sobotę kupiłem w Polarsporcie w Krakowie Miury wiązane. Cena 525zł. Jako członek Klubu Wysokogórskiego dostałem 7℅ rabatu.
Zapłaciłem zatem 488zł. Ponieważ wydało mi się to sporo, zaglądnąłem sobie do netu i na ich stronie zobaczyłem cenę 418zł.
[
www.polarsport.pl]
Czyli że mnie wyruchali na 70zł, ale gdybym był turystą, to bym stracił 107zł.
Zadzwoniłem zatem do sklepu i usłyszałem : "Zapraszam po zwrot różnicy". Zatem rozumiem to tak: ponieważ dostrzegłem że chcieli mnie wydoić, to mi oddadzą kasę. Powiedziałem sprzedawcy że mam w du..ie te 70 zł ale chodzi mi że jak mogą karać klienta 107zł "dopłatą" za to że przyjdzie do nich i im pobrudzi podłogę w sklepie.
Oczami wyobraźni widzę Wasze uśmiechy i komentarze "jesteś frajerem bo najpierw trzeba sprawdzać w necie i kupować gdzie taniej" Pewnie tak. Ale mi bardziej chodzi o zasadę w jaki sposób ten sklep (i pewnie nie tylko ten) nas klientów traktuje.
Ja to odebrałem następująco: "" jak jesteś frajer to kupujesz w sklepie, jak jesteś sprytny to mierzysz w sklepie i kupujesz w necie".
Rozumiem że sklep ponosi koszty płacenia pracownikom, zatowarowania itd, ale mam to gdzieś. Wg mnie to oszukiwanie klientów i podzieliłem się z Wami moją opinią ku przestrodze.
Jeżeli macie inną opinię to chętnie ją przeczytam.