Czyste zmyślanie. Albo opowieść goscia który chce zrobić wrażenie "mena"
i o tym że podołał sprawie [ "Chciałem się sprawdzić. To było ekstremalne działanie"] a zwykle takie ekstremalne działania to jakieś rzęchy... Bo dla takiego co się wspina, znaczenie "extremalne" nabiera nieco innego wymiaru... No chyba że opoiwda to jakiejś lasce która z każdym słowem o kolejnym ekstremalnym metrze pionowej niemożliwosci zdejmuje kolejny fatałaszek...
Po kursie skałkowym ma się już jako takie wyobrażenie o wspinaniu, i zwykle przychodzi mooment w którym [...To był pierwszy stopień wtajemniczenia. ...] zostaje zdegradowany do prostych działań wspiancza.
Jeśli ktoś po kursie wspinaczkowym zalicza ["upadek z wysokości"], a nie długi lot, to najwyraźniej brakmu jakiegokolwiek pojęcia o tym o czym pisze.
Chopie, poanalizuj nieco więcej źródeł. Ja chcesz to mogę Ci podrzucić starą (lata 70-80) broszurkę o psychice przeciętnego wspinacza (czy jak tam się nazywa to co go do tego pcha)