Myślę że tacy ludzie uważają, że jeśli coś nie jest zakazane (nie chodzi mi o prawny zakaz, bo on jest, ale o możliwość, brak egzekwowania prawa itd.), to jest dozwolone. Motocyklistom jeżdzącym po szlakach jest bardzo na rękę tam jeździć i na pewno nie będą się z nikim "dogadywać", żeby ograniczyć sobie pole do szaleństw.
Problem moim zdaniem leży właśnie w egzekwowaniu prawa.
Nie chce mi się wierzyć, że nie ma dla "moto-diabłów" miejsca poza szlakami, parkami itd.
Wiadomość zmieniona (01-11-04 16:02)