Jeszcze może to:
Jest w każdym człowieku cos, co ciągnie go do robienia rzeczy extremalnych. W moim przypadku było to wstąpienie w szeregi ratowników(robotników) Grupy Jurajskiej GOPR.
Moja przygoda z ratownictwem zaczęła się całkiem niewinnie, od zamiatania schodów na CSR Podlesice. Swoją prace: sprzątanie oraz wszelkie prace remontowo-budowlane wykonywałem z należytą sumiennością, oczywiście pod bacznym okiem MISTRZA, który zawsze wszystko wiedział i zapewne dalej wie najlepiej. Zdania "dzisiaj cały dzień sprzątałem..."; "8.00-23.30 murowanie kominka"; "23.07.02 - 29.07.02 prace porządkowe na CSR Podlesko i Lgotka" ... zapełniały kolejne kartki karty stażysty, a przeplatały je małe wzmianki o odbytych szkoleniach (oczywiście w przerwach pracy albo nawet po kryjomu) ...dla własnego dokształcenia się w obszernych dziedzinach ratownictwa górsko-jurajskiego;)
Tak oto zdobywałem doświadczenie przez te wszystkie lata... dzisiaj jestem ratownikiem o nieprzeciętnych zdolnościach murarsko-drwalsko-jaskiniowo-wysokosciowo-stolarskich.
Jednak nie byłem jedynym "biednym kretynem" który morderczo wyrabiał roboczogodziny w piotrogrodzie. W szeregu stałem z całą ekipą ludzi, którym doskonale znane są pojęcia determinacji i poświęcenia. Każdy wychowanek sz.p.PVDC do roku 2003 wie doskonale, ze hasła te to nie zestawione w odpowiednim szyku literki, ale mięsnie dzięki którym jesteśmy silniejsi od naczelnika Piotra.