Zenujacy artykul napisany przez zabi mozdzek. Nie warto bic piany nad tym syfem. Napisany dla czytelnikow Superexpressu. Ale powinno sie napisac pani Maji, co sadzimy o jej grafomanskim dziele.
Nigdy nie traktowalem wspinaczki jako sportu. Powiem wiecej, ze ogolnie pojeta wspinaczka sportem nie jest choc wystepuja elementy wspolzawodnictwa ale to wcale nie znaczy ze mozna ja zakfalifikowac jako sport. Czy ja sie wspinam aby sie z kims scigac? Czy raczej ide w gory bo pozadam ich piekna, bo chce sie bawic z kolegami i kolezankami, bo chce miec ognisko, rano wstac i zobaczyc piekno tego swiata i niekoniecznie chce byc z kims? Mnie bardziej pociaga ruch mojego ciala na skale. Balans i parca nad udoskonaleniem ruchu kazdego miesnia. Wydaje mi sie ze ci co trenuja joge, karate lub golf sa wstanie zrozumiec o jaka doskonalosc mi chodzi. Adrenalina stymuluje cialo do pracy. Zmusza do doskonalosci. Strach przed upadkiem a wlasciwie smiercia zmusza do wyboru albo pokonasz go i uwierzysz w swoja sile i zdolnosci albo nie bedziesz wstanie przejsc o oczko wyzej. Opanowanie strachu oczyszcza organizm. Cialo i rozum lacza sie w jedno i gdy to nastapi czuje sie euforie ktorej rezultatem sa badz to drogi koszmarnie trudne badz to solowe przejscia. Wspinaczka wyrywa mnie z marazmu powszedniego dnia. Musze sie skoncentrowac ad ty co robie a to powoduje oderwanie sie od codziennosci. Nie moge myslec co bede robil jutro bo dzis, teraz w tej sekuncie musze myslec o sobie o nastepnym wysiegnieciu dloni, o tym gdzie stope postawic i jak ustawic me cialo. I aby dobrze zaloic i miec dobry dzien w skalkach nie moge myslec o dupie Marynie bo jak bede myslal glupotach to @#$%& z tego bedzie a nie tort.
Adrenalina ma bardzo malo wspolnego ze wspinaczka.