Troskliwy Misiu, nie wiem, w jakim jesteś wieku, ale ja 30 lat swojego życia spędziłem w systemie, w którym wolnych mediów nie było (poza tymi, które sami sobie w piwnicy na powielaczu wydrukowaliśmy), więc mi nie tęskno, aby na stare lata znów znaleźć się w systemie, w którym takich mediów nie będzie.
Media prywatne są takie, jakie są, nie są doskonałe i nigdy nie będą. Tak jest na całym świecie. Mają swoją komercyjną logikę, gonią za tanią rozrywką i sensacją, często spotkasz tam kompletne bzdury, kłamstwa, przeinaczenia i zwykłą chamską propagandę.
Ale wszelkie próby ekonomicznego czy innego ich osłabiania (wide ten właśnie bzdurny podatek od reklam, który jeśli w kogoś uderzy finansowo, to na pewno nie w Google'a czy Facebooka, ale właśnie w prywatne, krajowe media), uważam za zamach na demokrację, bo trudno mi sobie wyobrazić. aby ta demokracja mogła działać, jeśli tych mediów nie będzie (nawet takich jakie są, na pewno niedoskonałych). Tak trudno to zrozumieć? Widziałeś jakąś demokrację bez niezależnych od rządu mediów, mających prawo pisać, co im się żywnie podoba, bo taka jest logika wolnych mediów?
To, że zadajesz pytanie, czym jest demokracja w tym właśnie kontekście i jaki wpływ mogą mieć na nią instrumenty polityki fiskalnej, to przyznam szczerze nie rozumiem, jak człowiek z twoją inteligencją i oczytaniem może takie pytania zadawać. Zresztą nie szukaj daleko. Na Węgrzech odebrano dzisiaj z bzdurnych i nieistotnych powodów koncesje jednej z ostatnich (jeśli nie ostatniej) stacji radiowej. Też zapytasz, jak się to ma do demokracji? Witaj w Budapeszcie, Troskliwy Misiu. Orban na pewno powita cię serdecznie na lotnisku. Może nawet zaproponuje jakieś doradcze stanowisko?
W końcu pożytecznych idiotów nie ma tak wielu na świecie.