lpi Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> bennyh Napisał(a):
> -------------------------------------------------------
> > Mógłbym tak długo o ciężkiej pracy medyków (też
> > kilku znam), ale de facto w Polsce przestała
> > istnieć służba zdrowia, za to zarobki w tej
> grupie
> > wzrosły. Jedna z nielicznych grup zawodowych,
> > która zyskała na epidemii.
>
>
> reszte ciężko komentować ale niezłym chujem trzeba
> być żeby coś takiego pisać.
Nawet chujem cię nie nazwę ty durniu.
Powtórzę ze 100% pewnością tego co mówię: medycy to jedna z nielicznych grup zawodowych, które zyskały na epidemii! A
- przy pierwszym lockdownie od razu wielu lekarzy uciekło na zwolnienia, rezygnując z pracy w publicznej s.zdr. na rzecz świadczonej prywatnie,
- od wielu mies. przychodnie są zamknięte - świadczone są pseudousługi w postaci teleporady,
- prowadzący własne działalności mieli z uwagi na tzw. I tarczę mieli przez 3 mies. fundowane przez podatnika wakacje płatne ~6000 zł / mies.
- następnie wszyscy jak jeden mąż wykorzystali 3-mies. przerwę i zapaść służby zdrowia do natychmiastowego podniesienia cen o 100-150 zł (za maseczkę, u fryzjerki to samo +5zł). Co niektórzy porządni lekarze sami o tym opowiadają z niesmakiem. Wszystko to w sytuacji kiedy większość osób poniesie finansowe straty.
- wielkie oburzenie że nie udało się przepchnąć ustawy o 100% podwyżce dla WSZYSTKICH lekarzy, w tym tych którzy od miesięcy udzielają teleporad.
Więc nie pierdol mi tu o poświęceniu lekarzy.
Mógłbym tu wiele opowiadać z racji dobrego rozeznania, ale 3 przykłady "poświęcenia":
- lekarka która nie wyszła z karetki do chorej z podejrzeniem covid, bo "się boi", porady udzielili ratownicy med. którzy pokonali strach,
- ordynator oddziału przemianowanego na "jednoimienny" (covid) - 40-50tys zarobki po covidowych podwyżkach - tak zajęty, że na dyżurach zajmuje się bajerowaniem panienek na portalach randkowych, resztę odwalają salowe, "praca" bynajmniej nie 5 dni w tyg.
- @#$%& w kitlu który w prywatnym gabinecie zajmuje się tylko wypisywaniem skierowań na zabiegi w publicznej przychodni, a następnie w trakcji krojenia pacjenta zapisuje na zdjęcie szwów prywatnie za 150zł "bo na miejscu"
Ci, którzy rzeczywiście ciężko pracują to ratownicy medyczni, część pielęgniarek i 10% lekarzy (liczba z dupy - z grubsza odpowiada prawdzie).
Podsumowując trzeba być niezłym durniem żeby oponować.