Nigidzie nie napisałem, że śmiertelność wzrosła bezpośrednio z powodu covidu, uważam wręcz przeciwnie - że bezpośrednim powodem jest nieudolność państwa. Co więcej - twierdzę, że prawie na pewno nikomu z obecnych na imprezie nic się nie stanie związanego z covidem, natomiast to nie znaczy że nie rozniosą choroby, nie zarażą ze 2 osób.
Jedną z tych osób może być babcia w tramwaju, która umrze następnie w szpitalu, a drugą taką osobą może być chłopak w średnim wieku spotkany na imprezie, on co prawda nie umrze, ale w szpitalu zajmie miejsce kogoś, kto umrze na coś innego z powodu braku miejsc na innych oddziałach.
Wydaje mi się, że nie jest to bardzo trudny do zrozumienia ciąg logiczny.
Jak widzę zgadzamy się, że jednym z głównych zagrożeń jest zła organizacja (czyli burdel). Ale jeżdżenie po ludziach, którzy swoje dupy narażają zamiast siedzieć na wakacjach uważam za skurwysyńtwo. Jasne nie wszyscy lekarze są święci, nie wszyscy mają ochotę poświęcać się dla dupków, którzy w nosie mają epidemię, albo w nią nie wierzą, ale wrzucając wszystkich do jednego worka obrażasz tych, którzy jakoś próbują uratować kolejne życie.
PS. i tak, lekarzy idotów i skurwysynów też nie brakuje, w końcu to ludzie, ale ja widocznie mam szczęście, albo odpowiednich znajomych dobieram