W tej sprawie (po przeprosinach), chodzi już teraz tylko i wyłącznie o wizerunek PZA i środowiska wspinaczy. Wieczory zimowe są długie, będą szły relacje spod K2, a obrażona godność kobiet wiele potrafi, w szczególności wsparta bojowo nastawionym środowiskiem feministycznym. Jeżeli nie zrobi się ruchu wyprzedzającego, Janusz M. na wiosnę 2018 przez media zostanie okrzyknięty pierwszym zboczeńcem Rzeczypospolitej, a KW - lokalnymi siedliskami samców z nieokiełznaną chucią, zajmującymi się tylko "przy okazji" wspinaniem. Może tak nie będzie, ale wróżę, że raczej niestety tak - znając medialność tematu i siłę internetu.
Zatem: Agnieszka B. jedzie - czy się jej to podoba czy nie, bo sprawa nie dotyczy tylko jej obrażonej kobiecej dumy.
Obie strony nieźle nawywijały, ale mogą to jeszcze zgrabnie między sobą ogarnąć. Zakładam, że PZA ma jako związek na tyle już dojrzałość wewnętrzną, żeby to piarowo ogarnąć. W przeciwnym przypadku za rok PHZ dotację dostanie tylko na Jurę, aby w ramach ekspiacji mieć blisko do Klasztoru w Częstochowie.