To kwestia tylko 'zwyczajnej' poprawności językowej, a nie hiperpoprawności, na którą się przesadnie powołujesz. I jest ona potrzeba tam, gdzie toczy się dialog / jak np. na forum/, aby być dobrze zrozumianym przez innych.
Weźmy przykład z Twojej wypowiedzi. Pierwsze zdanie:'Przepraszam...ale w życiu prywatnym stykasz się z sexem czy seksem.'
Po pierwsze - nie wiem, czy to jest do mnie pytanie, bo brakuje pytajnika, więc już się robi to zdanie/pytanie?/ niejasne.
Po drugie, zakładając, że zrozumiałam, że to pytanie do mnie, to jest to - niestety -jakaś alogiczna durnota. Bo co to znaczy , czy w życiu prywatnym stykam się z sexem czy seksem? Jak to rozumieć? Gdzie mam się stykać? W języku pisanym, tak? Prywatny język pisany? Co to? - moja koresponedncja? Czasopisma? Gdzie mam się z tym zetknąć..i doprawdy nie wiem, jaka jest Twoja intencja i który wyraz, Twoim zdaniem, jest tutaj poprawny, bo wydaje mi się, że to pytanie/?/ retoryczne.Wygląda na to, że Ty znasz odpowiedź i sobie ze mnie ironizujesz.
Nie umiesz na tyle płynnie posługiwać się językiem, by prosto wyjaśnić, o co Ci chodzi.
Domyślam się analogii do Sartra i seksu...że to niby używane w 'życiu prywatnym', a Sartre'a i sexu..że to niby używane...'nieprywatnie'?
Mężczyźni ponoć są bardziej logiczni od kobiet. Niestety, jak czytam i słucham tych wszystkich bełkotów, to -jak mawiał mój profesor na studiach dziennikarskich- 'wszystko mi opada'.
Natomiast jako anglistka muszę Ci zwrocić uwagę, że sex w języku angielskim ma nie tylko znaczenie jako seks w języku polskim, więc te słowa nie mogą być używane wymiennie, bo ich znaczenie zależy od kontekstu.
I jeszcze jedno. To strona wspinaczkowa. Jestem pokornym czytelnikiem wszystkich wspinaczkowych postów, bo nie mam wystarczającej wiedzy, by się wtrącać i mądrzyć. Czytam pokornie i uczę się.
Czego też Tobie życzę - więcej pokorya mniej wymądrzania się. Zwłaszcza jeśli się nie jest znawcą w danej dziedzinie.