Antriosie!
Historycy zgodnie twierdzą, że pierwszym polskim drajtulowcem był Jan Budz z Jurgowa, który z synem Janem dokonał wejścia do Dolinki Śnieżnej w Tatrach Wysokich pod koniec XVI wieku. Obaj panowie byli wyposażeni w ciupagi i uokowice wykonane w warsztacie kowalskim pierwszego z nich.
Co do dokładnej daty przejścia spór między historykami pozostał nierozwiązany. Nie jest pewnym także czy ci panowie wybrali się na poszukiwania skarbów czy za kozami. Pewnym jest natomiast, że w tym przypadku nie może być mowy o pierwszym przejściu klasycznym lub czystym drajtulu (Panowie wspomagali się metodami mixtowymi, aczkolwiek pewne fragmenty czystej skały występowały na ich drodze), nie używali także pętli ndgarstkowych.
Ponieważ Jan Budz sr był kowalem i miał powiązania z "biznesem" w sąsiedniej wiosce, z niniejszego wydarzenia można wywnioskować, że dzisiejsza ekspansja sprzętu do drajtula była dawno zaplanowanym spisek masonów, cyklistów i ***** [cenzura polit.poprawności].
Wypowiedź smallpoxa rzuca nowe światło na to wydarzenie. Otóż spisek ten był skierowany przeciwko napalonym balderowcom.
Nie ma pewności jak ten proces przebiegał za granicą. Pierwszymi drajtulowcami mogli być pierwsi zdobywcy alpejskich ścian wyposażeni w buty podbijane gwoździami (odpowiednich dzisiejszych butów Kaylanda) i czekany (o zgrozo!w lecie!).
P.S.I baldering i drajtulink może być fajną zabawą dla tego kto tego zasmakował. Nie twórzmy jednak ani z jednego ani z drugiego wojującej religii.