Mówiąc krótko na podstawie obserwacji w ostatnim czasie w M'Oku: szlak jest zamykany np. od schronu już na zejściu na staw (grozi wyjechanie spod Marchwicznej Przeł.). Taternicy podobnie jak w Alpach wychodzą wczesnie rano i przebiegają - parkowcy przyjmują, że oni wiedzą co robią - i jest OK. Ale parę godzin potem (akurat gdy przy dobrej pogodzie słońce podtapia śniegi w Marchwicznym Żlebie) turyści widzą przedeptany szlak przez staw i włażą - i sprawa robi się "nieewidentna".
Więc bardzo dużo zależy od rozwagi...