W zasadzie nie jestem zagorzałym fanem metalu. Lubię jazz, różne stare dobre zespoły mające korzenie w przełomie lat 60-tych i 70-tych, takie jak Emerson, Lake & Palmer albo z nieco innej beczki The Allman Brothers Band. Kiedyś dużo słuchałem Black Sabbath, ale ostatnio drażni mnie zbytni prymitywizm tej muzyki.
Jednak gdybym miał dużo kasy na kompakty, to kupiłbym dużo jazzowych płyt.
Ale dobry metal lubię. Nie jestem co prawda ekstremalistą, takie granie jak np. Sepultura mnie zwyczajnie męczy, choć nie twierdzę, że to muzyczny bełkot. Death jest już dla mnie poza zakresem słowa MUZYKA. Jako gatunek...
Wiesz, piszę szczerze, ale nie mogę tak zupełnie zdradzać się z konkretnymi wykonawcami, bo mnie ktoś ze znajomych zdemaskuje.