witam
z gory sorki za przynudzanie ale po trzech browarach (co dziwne) zlapalem malego doła ;-((
mam juz trochę lat, kocham gory i wspinaczke, choc tę prawdziwą dopiero zaczynam. Marzę o zrobieniu drogi co najmniej VI.5, wspinaniu w naszych pieknych Tatrach. Niestety musze zasuwac codziennie do 18, mam rodzinę i nikogo bliskiego z kim moglbym sie poważnie powspinac (moze smieszny, ale z mojego punktu widzenia powazny problem - ktos mnie musi do cholery asekurowac).
Jak patrze na wspanialą mlodzież (dzsiejszy PPJ) to sie zastanawiam, czy ja majac prawie 30 na karku bede kiedys mogl załojic jakąś porządną drogę.
Czy ktoś z forum moze sie podzielić swoją historią wspinaczkową? Czy wszyscy zaczynali mając kilka (nascie) lat, czy jest szans, ze przy takim trybie zycie co ja mozna dojsc do poważnej formy i cos powaznego osiagnąc we wspinaniu?
Pozdrawiam wszystkich i dzieki z gory ze pomoc
Bull