Banaś Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Szalony Napisał(a):
> --------------------------------------------------
> -----
>
> > To wcale nie jest jedyna(a nawet główna)
> proweniencja zła.Co najwyżej jakiś opis jego
> > "wzmocnienia" który dotyczy zresztą tylko zła
> moralnego i to w dość wąskim wycinku polityki.
>
> dziwną koincydencją z naszym tematem jest
> dzisiejsza 17-ta rocznica zajść w Rwandzie; jako
> praprzyczynę ludobójstwa podaje się tam
> podejście osadników niemieckich i belgijskich do
> dwóch odrębności etnicznych - Tutsi i Hutu;
> kolejni kolonizatorzy faworyzowali mniejszość
> Tutsi jako ładniejszą, wynioślejszą i bardziej
> utalentowaną; najpierwszym znakiem, który w
> ostateczności doprowadził do masakry prawie
> miliona Tutsi było wpisywanie do dowodów
> wielkimi literami przynależności etnicznej:
> TUTSI ew. HUTU; faktycznie to było etykietowanie,
> które po wielu latach i zmianach
> społeczno-politycznych przerodziło się
> później w odseparowanie itd. w kierunku
> mechanizmu opisanego w cudzysłowie z "Efektu...";
> później było jeszcze odhumanizowanie Tutsi i w
> końcu trzymiesięczna rzeź za pomocą pałek i
> maczet - kulminacja i emanacja zła; co w Twoim
> odczuciu jest tu proweniencją zła?
Moja wypowiedz o proweniencji zła miła charakter ogólny-tzn zło objawiające się w polityce jest tylko "szczególnym przypadkiem"-wynika zresztą z wrzucenia człowieka w byt w którym ten musi konfrontować się z naturą co skłania go choćby do rywalizacji9o rozmaite dobra sluzace przetrwaniu etc, etc a także o pewne ich "sublimacje").Z samym opisem genezy konfliktu Tutsi versus Hutu nie będę polemizował-każdy przypadek historyczny jest szczególny.
Myślę jednak ze nie istniało żadne "odhumanizowanie" Tutsi-z prostego powodu-ani ten lud ani jego adwersarze nie byli specjalnie "shumanizowani"(pomijam przynależność gatunkową) tzn "ucywilizowani"-aby próbować prowadzić dyskurs stricte polityczny(oczywiście taki zgodnie z Klasykiem tez może być prowadzony innymi środkami tzn za pomocą wojny-ta jednak też ma swoje "ekonomiczne"środki eskalacji aż do totalnego konfliktu) Jednym słowem- nawet nie "pominęli" działanie "ekonomiczne" czyli politykę ile od razu skorzystali ze swoistego trybalnego "odruchu" jakim jest fizyczna eliminacja konkurentów.
"Efekt Lucyfera" to zbyt wysublimowany opis.Wystarczy przyjąć do wiadomości że "nigdy nie było dobrych dzikusów"(tzn człowiek z natury nie jest dobry, moralny-ów stan uzyskuje podczas żmudnej "socjalizacji" która jest rozciagniętą w skali takim indywidualnej jak nade wszytko historycznej-to ostatnie w odniesieniu do grup społecznych legitymujących się jakaś tożsamością) i to jest najekonomiczniejsze wyjaśnienie tej akurat rzezi.
>
> > Tymczasem człowiek będąc "wrzucony w byt"
> doświadcza zła naturalnego-nieustannej presji
> > Natury.
>
> o tym właśnie traktuje "Efekt Lucyfera";
> praktycznie każdy człowiek, niezależnie od
> pochodzenia, statusu społecznego,
> światopoglądu czy wyznania jest potencjalnie, w
> określonych sytuacjach ma potencjał do stania
> się człowiekiem złym;
Nie "ma potencjał" ale JEST zły.Oczywiście w "stanie natury" nie poddany procesowi wychowawczemu, socjalizacji.Jednym słowem-żaden "efekt Lucyfera" ale "natura nas ciągnie do lasu",pięknoduchu Banasiu
ale nie jest to wbrew
> pozorom "zło naturalne"; nikt - literalnie nikt -
> nie jest w stanie kategorycznie udowodnić, że
> jest na to odporny (życie jest zaskakujące na
> miliony sposobów), dopóki się w określonych
> warunkach nie znajdzie!
Nie polemizuję.Niemniej owe "ekstremalne warunki" panują właśnie "w stanie natury".Człowiek w łagrze walczy o to samo o co walczy w dżungli-o "kawałek pożywienia".
>
>
> > Ergo-bez calej
> > politycznej propagandy ludzie tak samo
> podrzynali
> > by sobie gardła-z tą tylko różnicą(na
> > niekorzysc w stosunku do najpodlejszej nawet
> > polityki) ze nie byliby w stanie zawrzec ani na
> > moment "chwilowego pokoju".Natura-go nie zna.
>
> prawo naturalne chroni życie - w szczególności
> w ramach swojego gatunku;
Chroni nie w sensie moralnym tzn "osobniczo" ale gatunki maja swoje "regulatory" aby "wnętrzna rywalizacja" nie doprowadziła do ich wyniszczenia-czyli "populacyjnie".Wreszcie-nawet gdyby moralność, etyka nie są ograniczone "ramami wewnątrz-gatunkowymi"-ludzie działania podlegają wartościowaniu mimo iż dotyczą np innych gatunków czy przyrody nieożywionej.
> > Zło naturalne jest "bazą" dla zła moralnego.
>
> zło naturalne jest oksymoronem - nic takiego nie
> istnieje;
>
> > Śmierć,
> > głód,ból należą do zła naturalnego-zło
> > moralne polega tylko na takim "zarządzaniu"
> złem
> > naturalnym tak aby dotknęło ono naszych
> > wrogów.
>
> śmierć, głód i ból nie są elementami zła
> naturalnego - śmierć jest naturalnym elementem
> życia,
Skoro tak-to co odczywalbyś gdyby:
1.-Twoja ukochana umarła na skutek jakiejś choroby
2. gdyby spadł jej sopel na głowę-i zabił
3. zgwałcił ja ruski sołdat a póżniej poderżnał gardło.
W którym z wymienionych przypadków NIE ODCZUWAŁBYŚ CIERPIENIA MORALNEGO-którego występowanie jest "termometrem zła"?...
Jeśli zło naturalne-można opisać (przyrodniczo) jako "naturalny element"-to tylko w sensie jego NIEUNIKNIONOŚCI. Przyjmujemy tymczasem ze zło moralne jest DO UNIKNIĘCIA.
Można pewne rodzaje zła naturalnego(ból, choroby) opisać w kategorii(naturalistycznej) jako pewne "regulatory" czy "systemy".
Ale zauważ-teologia chrzescijanska(jaka by nie była) opisuje zło moralne-zasadniczo tak samo!
głód jest zjawiskiem motywującym do
> postaw pozytywnych, a ból jest niezbędny dla
> organizmów żywych - to dobrodziejstwo natury,
> które informuje: "nie kontynuuj swych zabiegów,
> bo możesz pogorszyć swoją sytuację" (jest
> obfita literatura na ten temat); na przykład: bez
> bólu człowiek spaliłby się - ból sprawia, że
> człowiek wycofuje narażoną na oparzenie
> część swego organizmu ze żródła ciepła;
j.w.
>
> > Tutaj taka uwaga:nie jest do końca jasne ze
> > Lucyfer reprezentuje zło osobowe.Być może
> > "efekt Lucyfera" polega na tym ze "dorobiono mu
> > gębę".
>
> Lucyfer jest "dobrem" które uległo przemianie w
> "zło"; dopuszczona jest zamiana w kierunku
> przeciwnym; ulubieniec Starosty - Chesterton
> także dokonał konwersji w kierunku "dobra";
>
> > W każdym razie nie od rzeczy jest rozważyć
> > "efekt Boga".
>
> "Efektu Boga" doświadczasz na co dzień w
> miliardach zjawisk i ludzkich zachowań - w
> szczególności w ramach tzw. miłości bliźniego
> :)
Doświadczam tutaj jedynie efektu Banasia.Tzn obcowania z człowiekiem który jest wprawdzie bardzo oczytany-ale nie potrafi wyjść poza literę(tego co przeczytał)Wyciąganie samodzielnych-zwłaszcza "mniej standardowych" wniosków-jest mu już obce.A może w przypadku Banasia to "to dobrodziejstwo natury" które go informuje: "nie kontynuuj takich zabiegów, bo możesz pogorszyć swoją sytuację" Tzn-tak podejrzewam..