Re: Kazio Morderca i jego wynalazki

To nie do końca o Kaziu, ale ta epoka..
Mój pierwszy czekan to też było przeżycie. Produkt radziecki, nie za długi - 60cm. Normalnie zakrzywiony dziób z rachitycznymi ząbkami, które były jawną dysproporcją w stosunku do wagomiaru głowicy. Nowe głębokie i ofensywnie wyglądające wycinałem pilnikiem. Najlepsza była pętla nadgarstkowa. Oczywiście ruchoma, przesuwająca się na trzonie. Wtedy nie za bardzo zwróciłem uwagę na to, że jej dolne ograniczenie nie jest zbyt solidne - był to wsunęty na trzon nie wiem jak czy na gorąco czy na zimno kawałek PCV jak z węża ogrodowego. Do kompletu był krótszy czekanomłotek.
No więc wbiłem te "narzędzia" na lodospadziku na hali, wbiłem raki, dziabami zrobiłem kolejny ruch... Jak byłem już nogami tak 70 cm "nad ziemią" to mi te raki wyjechały. Dziaby utrzymały, natomiast z rosnącym zdziwieniem zobaczyłam zsuwające się z trzonu odcinki węża ogrodowego razem z moimi pętlami nadgarstkowymi.
Jak się otrzepałem ze śniegu i spawdziłem całość tyłka to zobaczyłem że radzieckie dziaby trzymały dalej. A następne pętle solidnie przywiązałem do głowicy...
Z kaziowym czekanem takich przebojów nie było, natomiast walkoszowego chacala wykorzystywał mój kuzyn do zabawy w indian jako tomahawku. Ku jego rozpaczy jego rodzina nie podeszła do tej koncepcji przychylnie..