Nie ma za co przepraszać.
Z innej beczki. Czytając Twoje sprawozdania, zacząłem się po prostu zastanawiać nad sensem zamieszczania przejść typu filar Leporowskiego w sezonie wiosennym w tego typu sprawozdaniach.
Rozumiem, że panuje nowomoda po popisie Prezejla, aby wszystko przejść klasycznie-zimowo.
Z drugiej strony moda starsza aby wszystko przejść w non-stopie.
A źniej z takim doświadczeniem jedzie się w Alpy i wycofuje np po przejściu 300 łatwych początkowych metrach Filara Walkera.
Rozmawiałem właśnie wczoraj z kolegą z wyjazdu alpejskiego i
jeszcze przed przeczytaniem Twojego tekstu wysnułem takie wnioski. Szybki styl i na lekko nie ma prawa zaistnieć w ścianie 1000-metrowej, kiedy przyjeżdza się tam nawet na miesiąc pobytu bez aklimatyzacji. NAwet goście z żelazną kondycją (zespół z Walkera) muszą się tego gdzieś nauczyć. I Tatry zimą, są świetnym miejscem do tego typu nauki, ale na pewno nie wspinanie po Świecznikach, Progach Mnichowych czy Bulach pod Czarnym Stawem.
To tyle z pamiętnika starego tetryka
Pozdro