Jak zauważyłem w dyskusji przedstawiany jest przede wszystkim punkt widzenia osób
zaangażowanych w jakiś sposób w naukę wspinania, a w każdym razie osób posiadających spore
doświadczenie wspinaczkowe. Chciałbym wyrazić opinię z drugiej strony, czyli osoby mającej
niewielkie doświadczenie wspinaczkowe. Odnoszę się tu w zasadzie jedynie do kursów
skałkowych. Kurs skałkowy trwa kilka dni. Oczywiste jest, że w tak krótkim czasie niemozliwe
jest nauczenie kogoś technik umożliwiających pokonywanie ekstremalnych dróg. To, co można
zrobić, to wpojenie podstawowych zasad bezpieczeństwa, budowania stanowisk, podstaw
asekuracji, zachowania się w trudnych sytuacjach, etc. Wydaje się, że do nauki tego
potrzebny jest nie tyle wysoki poziom (aktualnych) umiejętności wspinaczkowych, co raczej
duże doświadczenie. Wspinanie nie jest nauką ścisłą, najczęściej nie ma jednego dobrego
sposobu postępowania w danej sytuacji. To, który sposób wybrać dyktowane jest doświadczeniem
uczącego instruktora. Konkluzja jest jasna im większe doświadczenie, im więcej osobiście przeżytych różnych sytuacji, tym większa liczba sprawdzonych rozwiązań. Oczywiście to tylko pewne przybliżenie, nie zawsze ilość przechodzi w jakość. W sporcie obarczonym ryzykiem, a takim
jest wspinanie, unifikacja szkolenia jest oczywiscie niezbędna. I to nie powinno podlegać
dyskusji. Problem leży w kryteriach przyznawania licencji instruktorskich. Wydaje się, że
aktualne umiejętności wspinaczkowe nie powinny być jedynym, czy też może nawet głównym
kryterium. Choć oczywiście jakieś minimum powinno być ustalone (jak rozumiem duża część
dyskusji dotyczy właśnie owego minimum). Nie może być też przecież tak,że instruktor sam w
ogóle się nie wspina. Ale równie istotne wydaje się być doświadczenie, a także cechy
osobowościowe instruktora. Nie każdy może uczyć, nie każdy fenomenalny wspinacz potrafi
uczyć. Aby uczyć potrzebna jest cierpliwość, zrozumienie dla słabości początkujących (zdarza
się tak, że wysokie umiejętności utrudniają naukę podstaw - to, co dla uczącego jest
oczywiste, dla uczonego może być niewykonalne). Prawie wszyscy, którzy ropoczynają się
wspinać odczuwają lęk, lęk przed wysokością, przed ekspozycją i to od instruktora w pewnej
części zależy to, jak szybko sobie z nim poradzą. Aby uczyć wspinania potrzebna jest pewna
wrażliwość, umiejętność postawienia się w sytuacji osby dopiero zaczynającej. Gdybym miał
wybór zapisania się na kurs wspinaczki skałkowej do młodego instruktora, prawie mistrza
świata, robiącego zachwycające Os-y, ale nie mającego zbyt dużego doświadczenia w dużych
ścianach, któremu nie przydarzył się trudny kibel, a do tego myślącego przede wszystkim o
drogach na niego czekających, a nie o tym, żeby nauczyć mnie podstaw wspinania i osobę
starszą, może już nie tak aktywną wspinaczkowo, ale posiadającą duże doświadczenie z wielu
rożnych trudnych sytuacji to wybrałbym tą drugą. Proszę o dobre zrozumienie tego, co
próbowałem tu wyrazić. Nauka wspinania jest bardzo złożona, obejmuje wiele elementów, a nie
tylko umiejętności techniczne. Większość czasu to manipulowanie sprzętem, większość sprzętu
służy zapewnieniu bezpieczeństwa. I to właśnie wydaje się podstawowym celem szkoleń
wspinaczkowych. Mówiąc inaczej, kim innym jest trener wspinaczki sprotowej, a kim innym
instruktor uczący początkujących. Pierwszego możemy oceniać poprzez to, ilu mistrzów świata
uczył, kryterium oceny drugiego będzie to, ilu jego kursantów nie zginęło w górach. Tu znowu
uwaga, to oczywiście uproszcenie mające na celu uwydatnienie mojego stanowiska. Proszę nie
traktować tego całkowicie dosłownie. Podsumowując, w całej toczącej się tu dyskusji zbyt
mało miejsca, jak się wydaje, poświęcono sprawom o których tu pisałem skupiając się jedynie
na kwestiach sportowych i finansowych. Co oczywiście jest zrozumiałe, ale chciałbym też, aby
wzięty był pod uwagę punkt widzenia tej drugiej strony, strony uczonej. I jeszcze
przepraszam, jeśli popełniłem jakiś nietakt, lub czegoś niezrozumiałem. Na swoje
usprawiedliwienie mam to, że jak pisałem wspinam się od niedawna i jeszcze nie wszystkie
subtelności toczącej sie tu dyskusji byłem w stanie zrozumieć.