I bezwzględnie słać stanowczy protest do Hollywood.
Film zasadniczo słuszny (źli Ruscy, dobrzy Gruzini), ale podobno w montażu wypadł epizod z naszym przeciwpancernym prezydentem granym przez niejakiego Marshalla Manesha.
Bohaterami tego pełnego akcji thrillera są: amerykański dziennikarz renegat, w rolę którego wcielił się Rupert Friend, oraz jego operator - w tej roli Richard Coyle. Przygotowując materiał filmowy w przygranicznej wsi Vizina, niespodziewanie znajdują się oni w samym środku konfliktu podczas pierwszego rosyjskiego ataku na Gruzję.Ratując z opresji Tatię ( Emmanuelle Chriqui), młodą gruzińską nauczycielkę, dwaj reporterzy zgadzają się pomóc jej w odnalezieniu bliskich, z którymi straciła kontakt, gdy pomagała Amerykanom jako tłumaczka w chaosie, jaki zapanował po ataku. Próbując w trójkę przedostać się w bezpieczne miejsce, są oni świadkami okrutnych działań wojsk rosyjskich i przerażających scen mordowania z zimną krwią bezbronnych cywilów.