Zobacz wideo
2007-01-08 21:39 Aktualizacja: 2007-01-09 17:20
Polscy himalaiści na Nanga Parbat nie tracą wiary
Na 21 stycznia mieli pierwszą rezerwację samolotu do Polski. Ale nie zanosi się, by zdążyli. Bo polskim himalaistom, którzy podchodzą pod Nanga Parbat - jeden z najtrudniejszych ośmiotysięczników - nie udało się założyć nawet III obozu na 7200 m n.p.m. A bez tego nie mogą iść wyżej.
Nanga Parbat okazała się górą trudniejszą, niż nasi himalaiści przypuszczali. Ekipa Krzysztofa Wielickiego zużyła już niemal pięć kilometrów lin, 40 haków skalnych, pięć śrub lodowych i zjadła kilkadziesiąt kilogramów jedzenia. Ale to nadal mało.
Pierwszy atak na szczyt miał być między 7 a 10 stycznia. Nie wyszło. "Nie jest łatwo, to jest straszna różnica wysokości" - mówi w wywiadzie dla "Hi Mountain" Wielicki, lider wyprawy na Nanga Parbat. I dodaje, że zimą tak wysoką górę można próbować atakować najwyżej sześć razy, bowiem dalszych prób nie wytrzyma ludzki organizm. Nasi wspinacze podchodzili pod Nanga Parbat już cztery razy. Bez skutku, ale znów próbują.
Bo to, czego najbardziej się bali - sprzyja im. Czyli pogoda. Co prawda, wieją huragany, lawiny co jakiś czas schodzą niedaleko wspinaczy, a temperatura spada poniżej 30 stopni Celsjusza, to - jak na zimę w Himalajach - warunki naprawdę dobre. Poza tym nasi himalaiści pocieszają się - do szczytu zostało im tylko 1325 metrów. Tylko i aż...