Moja ulubiona gazeta Superexpress donosi:
[
www.se.com.pl]
Kraj
2006-05-05
Obozowe życie Martyny
FOTO MOUNTEVEREST.PL
Martyna Wojciechowska (31 l.) wkrótce rozpocznie ostatni etap wspinaczki na Mount Everest. Przed morderczą wyprawą zbiera siły w bazie na wysokości 5400 m n.p.m. Tylko nam opowiada, jak wygląda jej życie w Himalajach.
Na pierwszy rzut oka baza pod górą gór wygląda jak normalny kemping. Himalaiści śpią w namiotach po dwie osoby. Jest kuchnia, prysznic, a jednak nic nie jest takie, jak na nizinach.
Prysznic raz w tygodniu
Prysznic to tak naprawdę miska, do której się wchodzi i polewa wodą z kubeczka. Jest to uciążliwe, dlatego Martyna i jej koledzy z ekipy kąpią się raz w tygodniu. W pozostałe dni dbają o higienę, przemywając się wilgotnymi chusteczkami. Toaleta to dziura wykopana w skałach, na której stoi niebieska beczka. Jak się wypełni po brzegi, to tragarz wynosi ją z obozu. - Jest więc czysto i nie śmierdzi - śmieje się Wojtek Trzcionka (31 l.). - Wzięliśmy 60 rolek papieru toaletowego. Powinno wystarczyć na osiem osób - dodaje ze śmiechem Martyna.
Pranie to kolejna skomplikowana operacja, bo woda błyskawicznie zamarza w misce. Trzeba się nieźle namęczyć, by wyprać parę przepoconych skarpet.
Marzy o schabowych
Posiłki polskim himalaistom przygotowuje Pasang, nepalski szef obozu. Jak się dowiedzieliśmy, jedzą głównie makaron i ryż. Uwielbiają dalbat (ryż z odrobiną mięsa) oraz mo-mo, czyli pierożki nepalskie z jarzynami. Często serwowane są zupy, ale niestety wszystkie smakują tak samo. - Zjadłabym schabowego mojej mamy z kapustą zasmażaną, umyłabym głowę jak człowiek i posiedziała na tarasie w słońcu - zdradza rozmarzona Martyna.
Golf na lodowcu
Ale życie obozowe to nie tylko przygotowywanie jedzenia i dbałość o higienę. - Oglądamy filmy na komputerze i słuchamy muzyki - opowiada Wojtek. Największą rozrywką jest jednak sport. Martyna z chłopakami grają w nogę, szachy i golfa. - Grunt na lodowcu jest kamienisty i leży na nim śnieg. Rozrzedzone powietrze nie pozwala biegać bez zadyszki dłużej niż przez 10 minut. Dlatego najczęściej gramy w szachy w namiocie przy piecyku - wyjaśnia Wojtek.
autor: Marta Jaskólska