historia przemian
Pozwólcie, że w największym skrócie odmaluję tło:
1. w latach 70-tych zamarła ostatecznie opozycja niepodległościowa, związana ze środowskami AKowskimi. Spacyfikowana, wymordowana bez pardonu. Na scenie pojawiła się rewizjonistyczna, eks-marksistowska grupa Michnika-Kuronia-Modzelweskiego, tzw. "dysydenci", działający w/g scenariusza sprawdzonego prze KGB przy okazji chociażby Sołżenicyna. Nie oznacza to, że byli to ludzie podstawieni - po prostu tej grupie, jako wywodzącej się ze środowisk pezetpeerowskich, pozwolono działać, w więzieniach dostarczano lektury, papieru do pisania książek, i obserowowano, w jakim kierunku ewoluują. W tym samym czasie resztki opozycji antykomunistycznej (prosze zwrócić uwagę, że KOR et consortes nie byli antykomunistyczni ale rewizjonistyczni) po cichu likwidowano.
2. Kryzys lat 80-tych wykazał, że bez reformy się nie obejdzie, zaplanowano więc inkorporację opozyji w ramach okrągłego stołu. Do rozmów dopuszczono jedynie "rewizjonistów" - był to warunek wstępny. Operacja prawie się powiodła, jednak - ku autentycznemu zaskoczeniu obu stron - w wyborach opozycja wzięła wszystko, a lista krajowa PZPR przepadła. Opozycja zachowała się jednak "lojalnie" i zgodziła się na jej reaktywację post-factum. Powstał układ wzajemnych zobowiązań, a byli petenci zamienili się we władców.
3. Dojście do władzy Wałęsy zakończyło okres przejściowy, i grupa związana z PC i Kaczyńskimi uznała, że należy rewolucję doprowadzić do końca. Wtedy jednak, właściciwe już w trakcie wyborów prezydenckich, objawił sie silny opór w ramach dawnych środowisk rewizjonistycznych, głównie ROAD, potem UD. Doszło do rozłamu, jednak Wałęsa, najwyraźniej wystraszony konsekwencjami, wycofał się z programu "przyśpieszenia" i Kaczyńscy go opuścili (co ciekawe, to Kaczyńskim zarzuca się zmienianie zdania). W tle rozegrał sie jeszcze dramat rządu Olszewskiego ukazujący, jak silny był opór wobec ujawnienia agentury (czyli czegoś, co dziś ujawniono i świat, jak widać, sie nie zawalił. Warto przypomnieć sobie ówczesne kasandryczne wizje p Rokity chociażby, oraz rolę p. Tuska w przewrocie). Spacyfikowane środowisko "przyspieszenia" zostało odsunięte na 15 lat, w czasie których uwłaszczyła się nomenklatura komunistyczna, a wkrótce nawet odzyskała władzę.
4. Zupełnie dla wszystkich nieoczekiwanie, "przyspieszeniowcy" odzyskali pozycję w wyborach 2006. Całość środowisk "ugodowych" połączyłą się więc w wysiłku nie dopuszczenia ich do władzy. Gdy to się nie powiodło - w wysiłku uniemożliwienia im rządzenia, a w szczególności ostatecznego ujawnienia zasobów IPN, wyjaśnienia procesów prywatyzacyjnych minionych 15 lat (tutaj tkwi klucz - ew. śledztwa przyniosłyby niebywałe sensacje), oraz likwidacji WSI (jedynej nielustrowanej służby) a szczególnie jej niezwykle rozległej sieci powiązań gospodarczych, nie tylko w radach SSP ale także w biznesie prywatnym. (W grę wchodzą milionowe interesy, vide choćby J&S i ropa naftowa) Walka idzie o wszystko - więc nie będzie litości.
Tak więc spór ma niezwykle głębokie podłoże ideologiczne i ekonomiczne. Abstrahując od tego, że obiektywnie przyznać można, że np program gospodarczy PO może być lepszy (inna sprawa czy jest realizowalny), stwierdzić trzeba, że zmiana i rozliczenie układu okrągłego stołu stanowi "być albo nie byc" dalszego rozwoju Polski - bez tego wszelkie reformy utkwią w sieci powiązań i zależności. Jest to kluczowa sprawa - najpierw fundament (system sądowniczy, system prawny, organizacja gospodarki), a dopiero potem sama budowla ekonomii. Ustaliwszy priorytety, łatwiej jest podejmowac decyzje. Jeżeli Kaczyńscy przeprowadzą sanację, w kolejnych wyborach, być może, warto będzie głosowac na nową siłę, przykładającą większą wagę do rozwoju gospodarczego. Jedno jest pewne - obu rzeczy w tym samym momencie osiągnąć się nie da.