Do niedawna stałem na stanowisku, że nie ma obiektywnych kryteriów, by pederastię uznać za chorobę. Może się to wydawać dziwne czytającym pobieżnie moje posty, nie mniej jednak tak właśnie było. Zbijanie pederasycznych argumentów w stylu "małżeństwa", "adopcje" itd. przeprowadzałem bez tego założenia. Nadal zresztą nie jest mi ono potrzebne, by ośmieszyć Biedroniów.
Nie mniej jednak zacząłem się skałniać ku poglądowi, uznającemu pederastię za chorobę. Zauważcie, że w przypadku wszystkich chorób psychicznych, także tych dotyczących popędu seksualnego, kryteria bycia chorobą są de facto wzięte ad hoc. Spójrzmy na zoofilów: czy robią oni coś złego? Niekoniecznie! Pies może chętnie chędożyć swoją panią. Na gruncie zoofilli jest możliwa zarówno przemoc w postaci ruchania wyrywającej się rozpaczliwie kury, jak i robienie loda koniowi, bynajmniej nie zniesmaczonego tą sytuacją. A więc kryterium bobowe mówiące o tym, że coś jest dopuszczalne, o ile nie krzywdzi się innych, może tutaj być spełnione. A jednak zdecydowana większość odrzuca takie "związki". Dlaczego?! Bo nie można uprawiać seksu z innymi gatunkami. E tam. Można. A skąd np. wziął się muł? W naturze zdarzają sie takie rzeczy.
A więc czemu nie można. No bo nie można. Elementarna intuicja mówi, że jest to coś zboczonego.
Podobnie jest tutaj. W sumie nie czuję się zobowiązany tłumaczyć homikom, czemu uważam ich za chorych ludzi. Podobnie jak nie czuję się zobowiązany tłumaczyć, czemu za chorego uważam kolesia rozmawiającego z niewidocznymi obcymi. Oczywiście nie oznacza to jakiejś pogardy czy czegoś w tym stylu. Albo przymusowego leczenia. Broń Boże! Prostestuję jednak przeciwko uznaniu abberacji za normę.
Środowiska sodomitów zwykle pałają oburzeniem, gdy porównuje się zoofilię i ich praktyki. Zupełnie niesłusznie! Ja nie czynię zrównania tych dwóch rzeczy. Wiadomo przecież, że relacje między Jackiem a Plackiem mogą byc nieporównywalnie głębsze, niż między Sylwią a Pikusiem. Tylko co z tego? Czy pedofil, ale nie taki ordynarny zbok, lecz taki, jak z "Lolity", nie może autentycznie kochać wybranki/wybranka??? Tylko czy to taka do końca normalna miłość???
Sam miałem opory przed takim postawieniem sprawy, motywowane tym, że w sumie jakie mam prawo mówić innym, nieco inaczej żyjacym, że są nienormalni. Że w nieupraawniony sposób się wywższam itp. To bzdurne nastawienie! Czy np. lekarz leczący schizofrenika się wywyższa? Czy to aby na pewno ten rodzaj relacji?
Pozostawiam to pod rozwagę tym wszystkim, którym coś się w środku kotłuje, jak widzą dwóch pederastów, a mimo to, w imię rozumu, nie określają tego mianem abberacji.
Pamiętajcie, że można sie podpisać pod opinią " nic mnie nie obchodzi, co robią w alkowie", adresowaną do Sylwii i Pikusia, co nie przeszkadza uznać to za abberację.
Goronco pozdrawiam
Starosta