ja patrze z takiej perspektywy. gdzies trzeba postawic kropke nad "i". sztuczne przedluzanie zycia jest w miare na takiej samej plaszczyznie jak klonowanie. i nikt w tym przypadku nie mowi o eutanazji, tylko o naturalnym procesie biologicznym umierania. rozumiem, ze jest osoba w stanie wegetatywnym, ktora jednak potrafi sama przyjmowac pokarmy i plyny. natomiat gzie jest ta granica, na zasadzie argumentow jej rodzicow, to kazdy powinien potem isc i zostac podlaczony do sztucznego pluca czy serca?
najgorsze, ze cala ta sprawa zostala tak upolityczniona. i jak zaznaczam, nie chodzi tu o usmiercanie ludzi strzalem w glowe, czy zastrzykiem trucizny, ale o naturalne procesy biologiczne. bo tak naprawde rzecz biorac, to nieraz sie zastanawiam, czy postep w medycynie nie jest niejako przeklenstwem dla spoleczenstwa jako takiego. 20 czy 30 lat temu ten dylemat by nie istnial.
jesli idzie o kare smierci, to ja uwazam, ze jest za droga. no i mozliwosc pomylki. i chyba tak w rzeczywistosci nikogo nie odstrasza
"Cough cough, excuse me while I wipe the spray off my face" Will Gadd